Z kremem S.O.S. Nivea Baby Pure & Sensitive zetknęłam się pierwszy raz na początku stycznia podczas silnej grypy. Poprosiłam brata o zakup kremu Bambino, bo miałam niesamowicie podrażniony nos od kataru - robiły mi się już mikroranki, a w Sylwestra i Nowy Rok niestety nie było gdzie zaopatrzyć się w coś łagodzącego - wszystkie dostępne w domu kremy czy balsamy powodowały bolesne pieczenie. Brat zakupił jednak krem Nivea Baby S.O.S. i był to strzał w dziesiątkę.
Krem ten, w przeciwieństwie do zwykłego kremu Nivea, nie powodował pieczenia i bólu po nałożeniu na zaczerwienienia i ranki. Wspaniale łagodził i pomagał w gojeniu podrażnień. Dodatkowo w następnej fazie choroby, gdy ranki zamieniły się w wiórkowatą, przesuszoną skórę, świetnie poradził sobie z nawilżeniem.
Krem jest w kolorze ecru, ma bardzo delikatny i subtelny zapach, dobrze się rozsmarowuje. Zostawia lekko tłusty film, dlatego radzę stosować w warunkach domowych/na noc. Stosowany na przesuszenia twarzy w nocy sprawdzi się idealnie - nadmiar kremu wytrze się w poduszkę (nie brudzi :)), a rano będziemy mieć gładką i nawilżoną skórę.
+ nie zawiera alkoholu, parabenów, barwników, konserwantów
+ nie alergizuje
+ odpowiedni do bardzo wrażliwej skóry - polecany dla niemowląt, posiada pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka
+ zapach subtelny, niedrażliwy
+ łagodzi ból, świąd; zmniejsza zaczerwienienia
+ dobrze nawilża najbardziej przesuszone partie skóry
+ nadaje się do całego ciała
+ wygodne opakowanie
+ ratunek z chorobowych opresji ;)
+ wydajny + niewielka cena, 150ml za około 15zł
- nie znalazłam (traktuję krem jako domową kurację, więc nie szukam zbędnych minusów typu "nie nadaje się pod makijaż")
Dla mnie KWC, zdecydowanie pobił na głowę nawet zwykłą Niveę.
10/10
*jeżeli chcecie dokładnie odczytać skład, po kliknięciu na zdjęcie i otworzeniu go w przeglądarce blogspota, kliknijcie prawy przycisk myszy, kopiuj adres URL zdjęcia i skopiujcie adres do przeglądarki. tam zdjęcie otworzy się w największym formacie :)
*jeżeli chcecie dokładnie odczytać skład, po kliknięciu na zdjęcie i otworzeniu go w przeglądarce blogspota, kliknijcie prawy przycisk myszy, kopiuj adres URL zdjęcia i skopiujcie adres do przeglądarki. tam zdjęcie otworzy się w największym formacie :)
to jakaś nowość? szczerze mówiąc pierwszy raz się stykam z tym kremem ale jestem bardzo ciekawa jak sobie radzi. jestem wielką zwolenniczką dzicięcych kremików:) bambino używam non-stop
OdpowiedzUsuńteż się z nim wcześniej nie spotkałam :) mam skórę mieszaną z tendencją do przesuszeń na czole - okropnie to wygląda jak nakładam podkład. Ten krem dobrze sobie z tym radzi, więc po nocnej kuracji mogę spokojnie się malować ;)
UsuńNie spotkałam się jeszcze z tym kremem ;) Brzmi ciekawie, więc może kiedyś zakupię ;) Jak na razie uwielbiam Bambino ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio przekonuję się do kosmetyków dla dzieci,tak naprawdę w codziennym stosowaniu sprawdzają się całkiem nieźle:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nigdy wcześniej go nie widziałam. Z Twojego opisu widzę, że to produkt - cudo ! ;) http://theworldofinspirations.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńkrem Nivea nie jest mi obcy, ale takiego jeszcze nie znałam
OdpowiedzUsuńja jakoś ostatnio omijam markę nivea, ale lubię taki kremik tylko z bambino :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji spotkać się z tym kremem :) Jakoś ten zwykły krem Nivea u mnie w ogóle się nie sprawdził...
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news;*
szkoda, ze parafina jest tak wysoko w składzie :(
OdpowiedzUsuńkremiki nivea najlepsze pod słońcem :* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa zawsze gdy miałam tego typu problemy to albo ratowałam się maścią z witaminą A albo wazeliną i na prawdę pomagają :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.shellmua.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa używam kremów do niemowlęcych pup :D
OdpowiedzUsuń