Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pierre rene. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pierre rene. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 31 lipca 2012

RECENZJA: Pierre Rene - Color Balm, czyli piękny kolor w balsamie do ust

Często mamy dylemat - szminka czy błyszczyk? Niestety zdarza się, że te produkty wysuszają nam usta lub podkreślają niedoskonałości ust, uwydatniają skórki i przyjemność z ich używania szybko się rozpływa. Firma Pierre Rene wyszła na przeciw niebanalnym potrzebom naszych kapryśnych kobiecych warg i wypuściła na rynek Color Balm - czyli balsam z połyskiem i kolorem. Przetestowałam dla Was 2 kolory - 28 Glicine oraz 29 Extreme Nude. 

Pojemność/Cena: 2g/9,99zł

Dostępność: Drogerie oferujące firmę Pierre Rene, jest ich bardzo wiele :)

Opakowanie: futurystyczne, kobiece, eleganckie i ciekawe. Fajny gadżet do damskiej torebki. Zapięcie "klika" i mamy pewność, że skuwka nie odpadnie ;)

Konsystencja/Aplikacja: Produkt jest kremowy, świetnie się rozprowadza, a stopniując go można uwydatnić kolor lub uzyskać efekt delikatniejszy. Dość długo utrzymuje się na ustach - duży plus.

Efekty: Usta mają piękny połysk, ładny kolor i nie musimy się martwić o suche skórki. Dodatkowo zmiękcza naskórek, nawilża i pielęgnuje.

Kolory na ustach prezentują się tak: 
 glicine

extreme nude <3

Moja opinia: Jest to świetny produkt wychodzący naprzeciw kobiecym potrzebom. Niezastąpiony w trudnych warunkach pogodowych - upał, mróz - kiedy nasze usta nie są w najlepszej formie, a nadal chcemy nadać im ładny kolor. Glicine daje jedynie różowawy połysk, ale Extreme Nude to jeden z najśliczniejszych kremowych cielaczków jakie mam i jakie spotkałam. Odcieni jest naprawdę dużo, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ja na pewno nie poprzestanę na tych dwóch :)
9/10

niedziela, 20 maja 2012

RECENZJA: Pierre Rene w dwóch odsłonach - szminka Natural i błyszczyk SweetBerry :)

Dzisiaj znowu podwójna recenzja, a mianowicie szminki i błyszczyka Pierre Rene, z których jestem niezmiernie zadowolona!
Na pierwszy ogień niech pójdzie szminka.

Natural, 05 true mango
Pojemność/Cena/Dostępność: 4,8g/ok 15zł - dostępna wszędzie gdzie szafa Pierre Rene - Natury, drogerie Jasmin, osiedlówki, zasięg szeroki.

Opakowanie: Bardzo stabilne, zakrętka nie odpada od opakowania. Podoba mi się prześwit koloru na dole  i na górze - dokładnie wiemy co bierzemy do ręki. Pudełeczko jest zgrabne, skromne, według mnie bardzo ładne.

Szczególne cechy: produkt ten jest hipoalergiczny, co za tym idzie nie dodano do niego żadnych środków zapachowych. Mogą go bez obaw używać alergicy i wrażliwcy.

Kolor: Jest to dla mnie koral/mandarynka, ale lekko przygaszona. Podoba mi się on, ponieważ taka gama jest bardzo "in" w tym sezonie :) Co więcej - jest to odcień, który możemy nosić bez obaw - nie jest intensywny, nadaje ustom wygląd wręcz naturalny z muśnięciem koloru! To jest to! Fantastyczne rozwiązanie na dzień :)

Aplikacja/Trwałość: Bez jedzenia i picia szminka wytrzymuje około 3-4 godzin, później również jest widoczna, ale już lekko "zatarta". Bardzo dobrze się ją rozprowadza, ale usta muszą być nawilżone, bo ma tendencję do lekkiego podkreślania suchych skórek.

Moja opinia:
Polecam szminkę wszystkim, którzy za niską cenę chcą znaleźć fajny kolor "na topie", przystosowany do warunków szkolnych, uczelnianych, pracy, a także tym, którzy lubią w naturalny sposób podkreślać swoje piękno :) Fajna alternatywa od ciężkich, kryjących szminek. Jestem jak najbardziej na TAK!
8/10

SweetBerry gloss, No 20 copper glow
Pojemność/Cena/Dostępność: 7ml/ok 10zł / jak wyżej

Szczególne cechy: Jest hipoalergiczny. Dodatkowo zawiera smak i zapach borówki amerykańskiej. Dziewczyny obłęd!!! Zapach jest cudowny! Pachnie ciastem jagodowym, słodkim i kuszącym! To jest chyba to co najbardziej w nim kocham!

Opakowanie: Zwykły aplikator, wygodny. Opakowanie skromne, eleganckie. Motyw borówki jest uroczy :)

Kolor: Na zdjęciach poniżej będziecie mogły szczęśliwie zobaczyć jak wygląda pod światło i bez :) Ponieważ tak dziwnie padało słońce, że mocniej oświetlało moją górną wargę. Kolor jest z kategorii złoto-miedzianych, zawiera drobinki, które prześlicznie skrzą się na słońcu. Ku mojej uciesze nie przemieszczają się po całej twarzy.

Aplikacja/Trwałość: Produkt ma fajną konsystencję, nie lepi się, ale jest konkretny. Przez pierwszą godzinę do dwóch utrzymuje się efekt tafli wody, później niestety szybko się zjada, ale delikatny połysk i kolor pozostają.


Moja opinia:
Dla mnie jest to naprawdę fajny błyszczyk dla osób, które nie boją się drobinkowego połysku. Zapach i konsystencja dopełniają mojej miłości do niego. Nie jestem w stanie mu dać mniej niż:
9/10

poniedziałek, 7 maja 2012

RECENZJA: Pierre Rene Lip Tint 03 Grenadine - mamba!

Przedstawiam LipTint, jeden z kosmetyków firmy Pierre Rene, który skradł mi serce (ten odcień, bo o drugim, który posiadam będzie troszkę inna recenzja :)). A mianowicie jest to odcień 03 Grenadine. Chłodny, stonowany róż, który aż krzyczy smakiem... MAMBY! A o tym za chwilkę :)

Cena/Pojemność: około 14zł / 4ml

Dostępność: W drogeriach oferujących Pierre Rene, m.in. w Naturach, drogeriach Jasmin, wielu innych mniejszych drogeriach :)

Opakowanie: Błyszczyk jest w formie "pisaka" z pędzelkiem, na który wyciska się produkt kliknięciem na końcu opakowania. Wygodne, ale trzeba nauczyć się korzystać, by nie "wyklikać" za dużo produktu :) Według mnie bardzo wygodne i praktyczne rozwiązanie!

Odcień/Zapach/Zachowanie na ustach: Prezentuje się naprawdę uroczo. Jest to zgaszony róż, niekrzykliwy, podkreślający mój osobisty odcień warg. Jego zapach to... zapach malinowej mamby! Bez żartów! Nie klei się zbytnio, ale daje uczucia "mienia czegoś na ustach", a ja to uczucie bardzo lubię :) Nie spływa, nie zbija się w grudki (ten konkretny odcień). Na ustach bez jedzenia i picia utrzymywał mi się około 4-5 godzin stopniowo tracąc "wodny połysk", ale nadal mając ładny i widoczny kolor.



Moja opinia: Według mnie w szafie Pierre Rene jest to niekwestionowany hit. Ten kolor naprawdę przypadł mi do gustu i nie miałam z nim niemiłych przygód. Dlatego oceniam na:
9/10
A za kilka dni recenzja innego odcienia, który nie wypada już tak świetnie:) Więc macie na co czekać:)

piątek, 27 kwietnia 2012

RECENZJA: Pierre Rene, lakier do paznokci Top Flex, no 231 Be Happy

Przyszedł czas na recenzję lakieru, który powalił mnie na kolana. Konsystencją, kolorem, prezentowaniem się na paznokciach... Ale o tym wszystkim zaraz.

Pojemność/Cena: 11ml/ ok. 10-11zł

Kolor: 231 Be Happy, miętowo-błękitny z przebłyskami zielono-morskich drobinek. Co najfajniejsze w tym lakierze: bez światła wydaje się nie mieć drobinek, są głęboko zatopione w lakier i pobłyskują pod światło pięknymi kolorami :) Poniżej zdjęcia w różnym świetle.


Konsystencja: Lakier się świetnie rozprowadza, kryje idealnie po dwóch warstwach i zaskakująco szybko zasycha. Bardzo często zdarza mi się po pomalowaniu paznokci zbyt szybko brać się do jakiejś roboty i robią mi się wtedy różne abstrakcyjne znaczki-wygniotki na powierzchni emalii, w tym wypadku nic takiego się nie stało.

Trwałość: Bez top coatu zaczął mi odpryskiwać pod koniec 3 dnia delikatnie, 4 dnia już mocno. Z top coatem tej samej firmy, o którym będzie niedługo recenzja :) utrzymał mi się około 6 dni!

Zmywanie: Bardzo dobrze się zmywa i mimo braku base coatu nie spowodował przebarwień płytki :)

Moja opinia: Ten lakier to jeden z lepszych, którego kiedykolwiek używałam. Na pewno w mojej kolekcji znajdzie się wiele kolorów z tej serii, według mnie są niesamowite. Zasługuje na miano mojego KWC. Zobaczymy czy przypadnie mi do gustu kolejny kolor, którego recenzja już niebawem  :)
10/10