Przyszedł czas na recenzję bardzo dobrze znanego Wam Carmexu, jednak w wersji nie klasycznej ani wiśniowej - a w miętowej :)
Pojemność/Cena: 10ml/ok 8-9zł
Dostępność: Wszędzie? :))) W bardzo wielu drogeriach na terenie całej Polski.
Opakowanie/Aplikacja: Mam już doświadczenia z tego typu tubką, bo posiadam też Carmex klasyczny. Opakowanie jest wygodne, łatwo dozuje się produkt. Aplikator plastikowy z dziurką odpowiada mi całkowicie, fajnie rozprowadza produkt po ustach, a do tego mamy przyjemny masaż ;)
Efekt chłodzenia: Jest o dziwo mniejszy niż w Carmexie kalsycznym, co dla mnie jest plusem, bo klasyk chłodzi mocno. Brrr.
Zapach: Nieprzyjemny dla niektórych zapach Carmexu (osobiście go lubię) jest łagodnie zniesiony przez aromat mięty. Zapach jak najbardziej miły dla nosa.
Efekty:
Wygładzenie i nawilżenie: radzi sobie z tym świetnie i bardzo szybko.
Odświeżenie: balsam z racji na swój miętowy aromat wspaniale odświeża :)
SPF: zawiera SPF15 - wspaniały produkt na upalne dni
Kojenie i LECZENIE: dziwne? Po pierwsze koi wszelki ból i pieczenie związane ze spierzchniętymi ustami, wysypką/uczuleniem na ustach, opryszczką a także wspomaga leczenie tego typu stanów. W okresie testowania balsamu miałam nawrót bolesnej opryszczki, mam je raz na jakiś czas, więc żadna to nowość. Carmex klasyczny zawsze pomagał - miętowy sprawdził się równie wspaniale. Koił ból, wspomagał gojenie, opryszczka nie popękała boleśnie i szybko się wchłonęła. Dodatkowo mam doświadczenia z uczuleniami na ustach - niektóre błyszczyki/szminki mnie uczulają i mam swędzące i piekące bąble na wargach, wtedy również niezastąpiony jest Carmex - nic innego nie pomaga.
Moja Opinia: Bez Carmexu ani rusz. W kryzysowych sytuacjach tylko on się sprawdza. Jest to mój KWC, a z miętowym aromatem nawet KWC+ :)
10/10
Ja ostatnio zainwestowalam w ten z zielonej herbaty i jaśminu - cudowny! I chłodzi moim zdnaime mocniej niz klasyczny. W ogole dobrze, ze weszłam do Ciebie, to przypomnialam sobie, ze musze go wygrzebac z torby :)
OdpowiedzUsuńMam w wersji klasycznej i wiśniowej. Uwielbiam je! Na noc stosuję grubszą warstwę a rano budzę się z gładkimi, zadbanymi ustami :) Tego jeszcze nie próbowałam, ale myślę, że to kwestia czasu ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Magda
PS.Zapraszam na nową notkę :D
ja jestem wierna swojej tłustej Bell :D
OdpowiedzUsuńnie miałam tego, wolę moisture:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Carmexem :)
OdpowiedzUsuńJa mam wersję wiśniową.. po Twoich słowach skuszę się chyba na miętową ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D
nie używałam carmexu, ale jak będę mieć problemy z ustami na pewno po niego sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam go, jest rewelacyjny! :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie używałam żadnej pomadki z carmex, ale może się kiedyś skuszę :)
OdpowiedzUsuńA ja mam Carmex w wersji truskawkowej :)) jak jedna z "jutubowiczek" napisała, że więcej go nie kupi to natychmiast poleciałam do Rossmana sprawdzić co to za cudo :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam miętę i bardzo lubię Carmex, może i do mnie przemówi to połączenie ;)
OdpowiedzUsuńChyba spróbuję tej miętowej wersji :)
OdpowiedzUsuńO Carmexie słyszę już od ponad roku a nadal go nie kupiłam! chyba to najlepszy moment na pójście do sklepu i wreszcie przetestowanie:)a miętę uwielbiam
OdpowiedzUsuńbuźka
mialam wisniowy,ale przerazal mnie ten zapach :P
OdpowiedzUsuńLubię tę firmę, a w szczególności uczucie chłodzenia.
OdpowiedzUsuńJa strasznie nie lubię Carmexa ! Miałam tą wersję wiśniową i nie byłam w stanie jej zużyć, dlatego pewnie na tą też się nie skuszę :P
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że Ty skusisz się na odwiedzenia mojego nowo powstałego bloga :) www.desire25.blogspot.com
Hmm.To ja teraz muszę sobie kupić carmex. Będzie to mój 1,więc bd miała problem z wybraniem,no ale myślę ,że po twojej recenzji może zdecyduję się na wersję miętową :)
OdpowiedzUsuń