środa, 29 lutego 2012

TAG: 5 kosmetycznych rzeczy, których wcale nie chcę mieć

Dzisiaj odpowiem na TAG, który od jakiegoś czasu krąży wśród Polskich blogerek.
Zasady:
- napisz, kto Cie otagował i zamieść zasady TAG'u
- zamieść baner TAG'u i wymień 5 rzeczy z działu kosmetyki ( akcesoria, pielęgnacja, przechowywanie, kosmetyki kolorowe, higiena), które Twoim zdaniem są Ci całkowicie zbędne bo:
- maja tańsze odpowiedniki
-są przereklamowane
- amatorkom są niepotrzebne
- bo to sposób na niepotrzebne wydatki...
...i krótko wyjaśnij swój wybór
- zaproś do zabawy 5 lub więcej innych blogerek.
do tagu zaprosiła mnie: http://bloggerdorota.blogspot.com/

FARBY DO WŁOSÓW :)


Jestem zadowolona z tego co mam, nie chcę nic zmieniać ani niszczyć moich włosów. Zacznę ich pewnie używać gdy zacznę siwieć, chociaż w sumie też wątpię, bo siwe włosy wg mnie są bardzo dostojne ;)

PALETY URBAN DECAY
Rzeczywiście są śliczne, designerskie i... drogie.. ale wiele z tych odcieni posiadam już w swojej kolekcji i można je spokojnie odnaleźć w zastępnikach :)

URBAN DECAY PRIMAR POTION
Świetnie sobie radzę z moją bazą z Joko, więc nie widzę sensu kupowania bazy, która przez większość dziewczyn w kosmetycznym świecie jest uznawana za "boski hit" :)

TIPSY
Nigdy mi się nie podobały a i uważam, że na moich paznokciach wyglądałyby... śmiesznie to mało powiedziane :) Poza tym lubię mieć kontrolę nad tym co robię, a w tipsach mogłoby być dość ciężko :)

CZERWONA SZMINKA
Może to kogoś dziwić, ale ja nie ptorzebuję w swojej kolekcji czerwonej szminki. Uważam, że a) jestem za młoda, b) nie pasuje ona do mnie - karnacji, charakteru, itp. Po prostu dla mnie kolor zbyt odważny, a co za tym idzie - zbędny w mojej kolekcji

do tagu zapraszam (jeśli jeszcze go nie robiły)

Czekam na wasze odpowiedzi :)

*źródła do wykorzystanych zdjęć w kolejności występowania:

http://kosmetyki.d0bre.info/wp-content/uploads/2010/07/kosmetyki-farba-do-w%C5%82os%C3%B3w-jpg..jpg
http://www.product-girl.com/wp-content/uploads/Urban-Decay-Naked-Palette.jpg
http://4.bp.blogspot.com/-deWb0URLdoQ/ThJ2gUNAy8I/AAAAAAAAADA/HouzmmHjO50/s1600/urban.jpg
http://kobietanarynkupracy.pl/wp-content/uploads/2011/07/tipsy3.jpg
http://i2.pinger.pl/pgr353/96985900001985ec4b0fd847/Photo_35_78ccddee8dfbd8424766dc93937d2f70%5B1%5D.jpg

wtorek, 28 lutego 2012

RECENZJA: Perfumowany dezodorant w atomizerze CUU - Pretty You

Miałam wstrzymać się jeszcze trochę z recenzjami zapachów z firmy http://www.cuu.net.pl, ale postanowiłam, że muszę się absolutnie z Wami podzielić opinią, bo zadowolenie z tych zapachów naprawdę jest ogromne. Na początku powiem, że wychodziłam z punktu, w którym nie spodziewałam się za wiele, a zostałam bardzo mocno pozytywnie zaskoczona.
Jeśli ktoś jeszcze nie wie o co chodzi, zapraszam do notki wprowadzającej: KLIK

Przypomnę na początek nuty zapachowe tego wariantu:
Wariant PRETTY YOU:
nuta głowy: cytryna, mięta
nuta serca: jaśmin, różowy pieprz, peonia
nuta bazy: labdanum, drzewo cedrowe, cukier

CENA/POJEMNOŚĆ: Cena tego zapachu waha się w granicach 8,50-9,20 zł . Pojemność opakowania to 50ml. Produkt jest wydajny :)

ZAPACH: Niesamowicie kobiecy, według mnie odpowiedni dla kobiet młodych oraz starszych. Jest idealny na dzień, na wieczór nada się równie doskonale! Jest delikatnie słodki, ale równocześnie świeży i pobudzający.

PLUSY I MINUSY
+ przepiękny zapach!
+ wygodny atomizer
+ bardzo ładna szata graficzna, stonowana

+ mimo, że na pierwszym miejscu w składzie znajduje się alkohol, produkt absolutnie nie ma alkoholowego zapachu, po spsikaniu się czujemy bardzo mocny zapach produktu, który po chwili bardzo pięknie się tonuje i wycisza. Zapach wręcz otula nas głębią kwiatowego, świeżego aromatu

+ nie wysusza skóry; nie podrażnia skóry; nie powoduje u mnie żadnego uczulenia

+ pięknie utrzymuje zapach na ubraniach


- niestety zapach trzyma się krótko, około 4-5 godzin na ciele, po czym zaczyna powoli zanikać, jednak jest to perfumowany dezodorant, a nie woda toaletowa czy perfumy, dlatego warto psiknąć też na ubranie i wsunąć go do torebki (+ opakowanie ma bardzo wytrzymałe, nie rozlewa się z atomizera, a nakrętka jest bardzo stabilna), by w ciągu dnia spsikać się jeszcze raz (+ zauważyłam, że drugie użycie produktu jakby "podbija" wcześniejsze i zapach utrzymuje się już dłużej)

MOJA OPINIA: Zapach jest wspaniały!!! Za taką cenę nie znajdziecie lepszego, jestem tego pewna, gdyż używałam produktów z tej samej półki cenowej i nie umywają się do tego produktu. Patrząc na wszystkie plusy i prawdziwą ucztę dla zmysłów, oraz na jeden minus, który wydaje mi się usprawiedliwiłam mocnymi argumentami, nie mogę mu dać mniej niż:
9/10

Będę do tego produktu wracała nie raz - jak na razie używam wszystkich produktów z tej serii obsesyjnie. Kolejne recenzje perfumowanych dezodorantów CUU będą raczej bazowały na opisie zapachu, gdyż plusy i minusy będą raczej bardzo podobne.

niedziela, 26 lutego 2012

RECENZJA: SimpleBeauty, czarna kredka z brokatem do oczu

Dzisiaj chcę Wam zaprezentować jedną z moich ulubionych ostatnimi czasy kredek do oczu. Jest to czarna kredka z brokatem firmy SimpleBeauty. Używam jej już od jakiegoś czasu, w różnych warunkach :-)

OPAKOWANIE/CENA: Kredka kosztuje na stronie simple beauty około 3 zł, więc jest bardzo tania. Podobają mi się niebanalne, holograficzne napisy na niej :) Mimo wielokrotnego używania nadal się nie starły. Kredka bardzo dobrze się temperuje.

RYSOWANIE: Rysowanie kresek tą kredką jest bardzo proste i przyjemne, kredka jest bardzo mięciutka, co pozwala na precyzyjne poprowadzenie linii bez konieczności poprawiania jej. 

KOLOR I DROBINKI: Kolor, jak zobaczycie poniżej, nie jest bardzo mocno czarny, lecz słabo-czarny z dość dużymi drobinkami brokatu. Drobinki te nie podrażniają powieki, bardzo ładnie iskrzą w świetle, ale nie nachalnie i absolutnie nie kiczowato :) Efekt bardzo mi się podoba.




TRWAŁOŚĆ: Na cieniu kredka utrzymuje się bardzo długo, do 8 godzin bez szwanku. Nie rozmazuje się (chyba, że chcemy zrobić nią efekt Smokey i rozmazujemy ją specjalnie, nadaje się i do tego :)). Bez bazy ani cienia, na gołej powiece może się trochę rozmazywać (szczególnie przy powiekach tłustych).

DODATKOWE CECHY: Przy zmywaniu brokat niestety wędruje po całej twarzy.

MOJA OPINIA: Kredka jak za cenę 3 zł spisuje się wspaniale. Jest dość trwała, daje ładny efekt. Odejmuję kilka punktów za niezbyt głęboką czerń oraz za przygody przy zmywaniu makijażu. Jednak jestem jak najbardziej na TAK i bardzo się z nią polubiłam. Nie polecam stosować do linii wodnej - brokat może ją podrażnić.
7/10

piątek, 24 lutego 2012

Wanilia Od Kuchni : Grosse Lucuma FRUGO, słodki kubek ;) różowy przyjemniaczek

Naprawdę bardzo dużym zainteresowaniem cieszyła się notka prezentująca Wam 3 nowe smaki Słodkiego Kubka Gellwe w wariacjach FRUGO. Dzisiaj chciałam Wam co nieco opowiedzieć o pierwszym, który skonsumowałam :-) Grosse lucuma ;) Jest on wariacją na temat różowego napoju Frugo. 
Absolutnie nie jest za słodki, jego delikatną słodycz przełamuje goryczka grejpfruta oraz kwaskowatość cytryny - nie jest wcale gorzki :)))
Kawałki owoców nie zalatują chemią, są kruche i smaczne :) Dodatkowo wyczytałam, że jest on wzbogacony o kawałki winogron - dopiero później zauważyłam je na opakowaniu :-)
Polecam smakoszom nowości i zwolennikiem różowego Frugo, ale nawet osobom, które grejpfruta nie lubią - myślę, że posmakuje :)

czwartek, 23 lutego 2012

RECENZJA: Adidas, dwa antyperspiranty w sprayu, którym oddałam serce

Hej dziewczyny :) Dzisiaj w ten okropny szary dzień i nużący wieczór postanowiłam zaprezentować Wam kolejne antyperspiranty Adidasa, które posiadam. Nie będę opisywać opakowania i atomizera, ponieważ opisałam je bardzo dokładnie w recenzji antyperspirantu Adidas Action 3 Mineral Protect do przeczytania której Was serdecznie zapraszam. 



Dzisiejsze warianty to wariant różowy - Control oraz niebieski - Fresh .

Zacznę może od wariantu niebieskiego, który skradł moje serce całkowicie i nie wyobrażam sobie już mojej półki z kosmetykami pielęgnacyjnymi bez niego. 

Adidas Action 3 Fresh
Zapach: niesamowicie świeży i bardzo przyjemny. Jest na tyle stonowany, że można go parować z delikatnymi perfumami, nie gryzie się z nimi. Zapach utrzymuje się bardzo długo - najlepszym dowodem są słowa mojego chłopaka, który zazwyczaj nie zwraca uwagi na to jak pachnę, a kiedy zaczęłam używać tego dezodorantu powiedział mi, że pachnę tak jakbym przed minutą wyszła z odświeżającej kąpieli - było to ok. 4 godziny po użyciu antyperspirantu. Dla mnie to ogromny plus.

Ochrona: Chroni bardzo dobrze przed potem i jego nieprzyjemnym zapachem. Mówię to jako osoba z reguły nieufająca antyperspirantom w Sprayu i zawsze wybierająca w sklepie kulkę. Mam duży problem z potliwością, gdyż mam bardzo słabą kondycję fizyczną i każde np. wyjście po schodach konczy się nieprzyjemnie. Ten kosmetyk mnie przed nieprzyjemnościami chroni.

Dodatkowe cechy: trzeba dobrze wstrząsnąć, by nie zostawił "mączki" pod pachą, jednak "mączka" o dziwo szybko się wchłania,  jeśli w ogóle powstanie. Absolutnie nie brudzi ubrań.

Moja opinia: Zdecydowany must have, najlepszy antyperspirant jaki używałam.
10/10

Adidas Action 3 Control
Zapach: Zapach jest zdecydowanie słodki, kwiatowy, mocny. Niektórym osobom lubiącym, by antyperspirant towarzyszył tylko ich codziennym zabiegom higienicznym może to nie odpowiadać. Nie polecam parować go z perfumami, chyba, że o podobnej nucie zapachowej (ja go zazwyczaj stosuję z Comme Une Evidence z Yves Rocher). Będzie wygodny dla osób, które nie używają perfum - lub na dni, w których nie mamy ochoty na ich używanie, bądź spieszymy się.

Ochrona: Dokładnie taka sama jak w wariancie niebieskim.

Dodatkowe cechy: również należy wstrząsnąć w ochronie przed "mączką", ta wchłania się; nie brudzi ubrań.

Moja opinia: Tylko ze względu na zapach, który nie wszystkim może "podejść" odejmuję jeden punkt. Poza tym - również będę do niego wracać.
9/10

A teraz krótki ranking wszystkich trzech wariantów, które posiadam.
Miejsce 1: Fresh
Miejsce 2: Control
Miejsce 3: Mineral Protect

środa, 22 lutego 2012

Wanilia Od Kuchni : nowe słodkie kubki Gellwe - FRUGO :)

Ostatnio przechadzając się po sklepie i szukając najzwyklejszego w świecie budyniu waniliowego, natknęłam się na - jak mi się wydaje - nowość na rynku: kiśle słodki kubek (od Gellwe) w wariacjach FRUGO :-) kiśle mają nietypowe smaki - passiflora, pitahaja, grosse lucuma :)
Jeszcze ich nie próbowałam, ale wkrótce to nastąpi, a wtedy planuję Wam coś o nich opowiedzieć :)
Myślę, że stanie się to nieodłącznym elementem mojego bloga - bo kocham nowinki spożywcze :D

wtorek, 21 lutego 2012

MAKIJAŻ: Sleek Au Naturel - z pazurkiem

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać mój niedawny makijaż paletką Sleek Au Naturel :) Jestem z tej paletki zadowolona 50/50 - połowa cieni jest tak słabo napigmentowana, że nie widać ich w ogóle na powiece... Jednak używając tych ciemniejszych uzyskamy bardzo ładny efekt :)




I co myślicie? Wydaje mi się, że to fajna wieczorowa alternatywa do mocnego makijażu - delikatny kolor cieni wraz z kredką na połowie górnej powieki, oraz na połowie powieki dolnej i linii wodnej :)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Zapachy CUU - prezentacja :)


Dzisiaj chcę Wam przedstawić komplet produktów, które za jakiś czas zostaną indywidualnie zrecenzowane na moim blogu. Chcę, by recenzje były jak najbardziej rzetelne i dotyczyły każdego produktu z osobna, żebyście mogli je poznać jak najlepiej. By przejść na stronę firmy kliknijcie w logo, lub w poniższy link (podkreślony)

Firmą, która produkuje kosmetyki CUU  jest FTHU Ergo.
Inspiracją do stworzenia marki kosmetyków CUU była kultowa niegdyś marka Currara. W ramach przygotowania do napisania Wam tej notki pozwoliłam sobie trochę poszperać w internecie za marką Currara i rzeczywiście - odnalazłam wiele artykułów świadczących o tym, że Currara była kultowym zapachem w PRLu. Nawet opakowanie perfum Currara przypomina bardzo designem opakowania kosmetyków CUU - najbardziej dużego dezodorantu w sprayu (który po powąchaniu po prostu mnie zaczarował)

Jeszcze po krótce o dostępności produktów (jeśli chodzi o ceny podam je w recenzjach indywidualnych :)) - firma dopiero zaczyna się rozwijać, ich produkty można dostać w drogeriach niesieciowych, ale liczę na to, że w niedługim czasie pojawią się również w sklepach sieciowych. Listę dystrybutorów możecie odnaleźć tutaj: KLIK . Bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam na tej liście również Kraków :-)
(naprawdę, muszę przyznać, że do kosmetyków już podchodzę oczarowana i szczerze, nie spodziewałam się aż tak pięknych zapachów)

Po pierwsze zapachy dla kobiet:

Wariant SEXY: 
nuta głowy: owoc granatu, śliwa daktylowa
nuta serca: kwiat lotosu, czarna orchidea, kwiat champaca
nuta bazy: fiołek, ambra, drzewo machoniowe

Wariant STORIA:
nuta głowy: kwiat pomarańczy, bergamotka
nuta serca: mimoza, jaśmin, ylang ylang
nuta bazy: paczula, wanilia, wetiwer


Wariant PRETTY YOU:
nuta głowy: cytryna, mięta
nuta serca: jaśmin, różowy pieprz, peonia
nuta bazy: labdanum, drzewo cedrowe, cukier


Wariant MAGIC:
nuta głowy: grejpfrut, ogórek, magnolia
nuta serca: jabłko, tuberoza, róża, konwalia, fiołek
nuta bazy: biała ambra, drewno sandałowe


Dezodorant CUU Woman:


nuta głowy: ziele angielskie, śliwka, anyż, drzewo różane
nuta serca: goździk, tuberoza, cynamon, jaśmin, miód
nuta bazy: drzewo sandałowe, ambra, piżmo, wanilia, opoponax




Męska strona mojego bloga, która coraz lepiej radzi sobie z recenzowaniem produktów, również ma przed sobą zadanie, produkty dla mężczyzn:




Nuta głowy:  lawenda, mięta, kardamon,
Nuta serca:  kminek, cynamon,
Nuta bazy: drzewo sandałowe, cedr, bób tanka.



Mam szczerą nadzieję, że produkty okażą się tak wspaniałe i czarujące jak ich zapachy po pierwszym spotkaniu z nimi!

niedziela, 19 lutego 2012

Nigdy więcej!!! Szampon SCHAUMA świeżość bawełny

Co ja przeżyłam z tym szamponem!!! Zachęcona jakąś pochlebną recenzją na YouTube postanowiłam go wypróbować... i po dwóch (dwóch!!!) umyciach nie mogłam doprowadzić moich włosów do stanu używalności! Musiały przechodzić długie terapie maskami odżywczymi i nawilżającymi... A o moich dramatycznych przejściach z tym okropnym szamponem przeczytacie poniżej!


wystarczy kliknąć by powiększyć zdjęcie i spokojnie przeczytać co oferuje producent

PLUSY
+ ładny zapach, świeży
+ przyjemna konsystencja
+ zachęcająca do kupna, ładna butelka

MINUSY
- szampon okropnie wysuszał mi włosy i to już w trakcie mycia!!! po spłukaniu zaczynały odchodzić mi od głowy suche strąki, a po osuszeniu ręcznikiem moje włosy wyglądały jak snop siana, NIGDY wcześniej nie zdarzało mi się coś takiego!

- po użyciu szamponu włosów nie da się żadnym ludzkim sposobem rozczesać! Nawet Tangle Teezer sobie z nimi nie radził! Nakładałam PO MYCIU odżywki nawilżające i regenerujące, choć mało to dało, aby móc jakkolwiek rozczesać włosy!

- mam tendencję do kołtunienia się włosów, ale po tym szamponie moje włosy to był jeden wielki kołtun!

- okropnie swędziała mnie po nim skóra głowy

- włosy stawały się nieświeże i tłuste zaledwie po kilku godzinach od mycia!!!

Szamponu bałam się stosować do moich pędzli do makijażu więc oddałam mojemu Tacie, który problemów z włosami nie ma, gdyż ich zwyczajnie nie posiada :) Ostrzegłam go wcześniej opowiadając co przeżyłam z tym produktem, więc używał go na własną odpowiedzialność ;-)  Mój Tato ma dość wrażliwą skórę głowy i szampon go nie uczulał. Więc mogę polecić ten szampon tylko osobom łysym...

MOJA OPINIA: totalne dno, największy bubel jaki do tej pory używałam.... nie potrafię mu dać nawet jednego punkta, więc niestety będzie to:
0/10

sobota, 18 lutego 2012

Jak to wygląda? Lakierowy duet: sensique 144 i essence 72 time for romance

Ostatnio przeszkadzają mi długie paznokcie, ponieważ cały czas coś robię (kuchnia, sprzątanie itp) i niemiłosiernie mi w nich niewygodnie. Ostatnio więc stawiam na paznokcie w stylu short i powiem szczerze, że z niektórymi kolorami bardzo mi to odpowiada :)
Dzisiaj chciałam Wam pokazać jak wygląda krwista czerwień SENSIQUE (144) w połączeniu z bordowym brokatowym lakierem-topem z ESSENCE Colour&Go 72 time for romance.
Jak dla mnie połączenie idealne :)





jest to jedna warstwa lakieru sensique i dwie warstwy lakieru z essence :)
jak Wam się podoba?

piątek, 17 lutego 2012

Mała współpraca z firmą NIVEA :)

Będę dla Was testować odżywkę do włosów długich - na którą czaiłam się szczerze mówiąc już od dawna, oraz szminkę ochronną Fruity Shine Cherry :) Jest to oferta limitowana, więc recenzja tej szminki pojawi się jako pierwsza :)

czwartek, 16 lutego 2012

RECENZJA: Adidas - shower milk soft cotton - świeżość niemal idealna

Dzisiaj chciałam Wam zaprezentować jeden z moich ulubionych żeli/a w zasadzie nie żeli, bo to mleczko:)/ pod prysznic.
Budzicie się zaspane i chcecie obudzić się świeżym prysznicem? Wracacie zmęczone do domu i chcecie poczuć się rześko i świeżo? Nic prostszego  :)


POJEMNOŚĆ/CENA: 250ml / ok. 10zł

OPAKOWANIE: Przezroczysta buteleczka - widać ile produktu nam jeszcze zostało. Bardzo dobrze się z niej nabiera produkt, nie trzeba go wyciskać, nawet gdy zostaje go bardzo mało. Butelka jest wyprofilowana, dzięki czemu dobrze się chwyta. Dodatkowo po bokach ma plastikowe wypustki, więc nie ma obaw, że wysunie nam się z rąk pod prysznicem. Ładny design, urocza wręcz zamykana klapka.

ZAPACH: Przecudowny zapach świeżości! Pokuszę się o stwierdzenie, że pachnie jak świeżutkie pranie suszone na letnim słońcu :) Orzeźwiający. Niestety utrzymuje się krótko na skórze.

KONSYSTENCJA: Jak sama nazwa wskazuje - jest to "mleczko pod prysznic", jest rzadsze od standardowego żelu, ale nie przesadnie - nie zlewa się nam z rąk. Wmasowywane w ciało przybiera postać kremowego płynu :) Chociaż na ogół lubię gęstsze produkty, ten mi odpowiada.

NAWILŻENIE: Nazwa produktu "moisturizing" wskazuje na jego właściwości nawilżające. Nie mam problemów z suchością skóry w górnych partiach ciała. Mleczko zostawiało uczucie skóry gładkiej, odżywionej. Jednak spotkałam się z żelami, które nawilżały dużo wyraźniej, co było czuć. Wątpię, że poradziłby sobie ze skórą bardzo suchą.

MOJA OPINIA: Zapach mnie uwiódł, budził każdego ranka i dawał przyjemność z brania prysznica. Jednak byłoby znacznie lepiej, gdyby zostawał on na dłużej, a nie ulatniał się kilka chwil po wytarciu ręcznikiem. Dodatkowo, przydałoby się mocniejsze nawilżenie.
8/10 - i na pewno nie ostatni raz gościł w mojej łazience :)

środa, 15 lutego 2012

RECENZJA: SimpleBeauty, poczwórne wodoodporne cienie do powiek, nr 15

Po zachwytach nad błyszczykami SB, które są moimi faworytami (recenzje tutaj: KLIK 1 , KLIK 2 ) , przyszedł czas na mniej pozytywne doznania, chociaż zbilansowane moimi niewygórowanymi oczekiwaniami wobec produktu.
Prezentuję Wam dzisiaj poczwórne cienie do oczu (wodoodporne) w odcieniu 15 - czyli błękity.



CENA I DOSTĘPNOŚĆ: na stronie http://simplebeauty.pl/62/Cienie/wodoodporne-4-k cienie kosztują 5,72zł , można je pewnie dostać też w drogeriach i sklepach, które oferują produkty marki SB, ja jednak bardzo rzadko spotykam ich cienie czy inne produkty w sklepach, najbardziej rozpowszechnione są ich lakiery.
Bardzo duży wybór zestawów kolorystycznych.

KOLORY: bardzo ładne - od kremu podbitego błękitem, przez srebrno-niebieski, jasnobłękitny po głęboki błękit. Są perłowe w wykończeniu.

APLIKACJA: bardzo ciężko nabrać odpowiednią ilość produktu na pędzel, cienie wydają się twarde, trzeba je długo "drapać" pędzelkiem by uzyskać jakikolwiek kolor na powiece.


tak wygląda moje oko po KILKUKROTNYM zaaplikowaniu każdego z kolorów cieni

EFEKT NA OKU: Niezaciekawy - błyszczący, perłowy - to na plus. Jednak mimo nakładania NA BAZĘ kilku warstw każdego koloru widać prześwity, i to poważne. Cienie są słabo napigmentowane. Kolor błękitny na oku bardziej wygląda na szafir.

DODATKOWE CECHY: Cienie się delikatnie osypują, ale bardzo delikatnie, co uznaję za plus (bo w porównaniu z cieniami innych poważnych firm osypywanie się jest naprawdę nieznaczne). Wodoodporność daje wiele do życzenia - przy kontakcie z wodą cienie zmywają się pozostawiając plamy i pobłysk. Bardzo łatwo je zmyć z powieki najtańszym płynem do demakijażu. Bardzo dobrze sprawują się najjaśniejsze dwa odcienie w roli rozświetlacza łuku brwiowego i kącików.

MOJA OPINIA: Jak widać na załączonych zdjęciach cienie wypadają bardzo słabo. Bardzo ciężko się z nimi pracuje. Jestem zmuszona dać im 5/10 

---
zapraszam na rozdanie produktów Adidas: KLIKNIJ :)
*aktualizacja: wybór zwycięzcy odbędzie się przez losowanie
---

czwartek, 2 lutego 2012

RECENZJA: Adidas - dezodorant i woda toaletowa Extreme Power (dla niego)

Witajcie dziewczęta :-)
Dzisiaj recenzentem będzie mój chłopak, który miał przyjemność testować zestaw Exterme Power, w skład którego wchodzi dezodorant oraz woda toaletowa. Jest to edycja specjalna :)
UWAGA:
W CIĄGU KILKU DNI NA MOIM BLOGU ROZEGRA SIĘ KONKURS, W KTÓRYM BĘDZIECIE MOGŁY WYGRAĆ TEN WŁAŚNIE ZESTAW DLA BLISKIEGO SOBIE MĘŻCZYZNY!



A teraz do dzieła :)

DEZODORANT EXTREME POWER:




ZAPACH: Fajny, przyjemny dla nosa, niedrażniący, męski.

BUTELKA: Poręczna, mieści się w kosmetyczce. Bardzo wygodna w użyciu (wyprofilowany gumowy atomizer). Do tego dochodzi dobra paleta ciemnych kolorów, dobry materiał i wykonanie.

DZIAŁANIE: Dezodorant trzyma długo - używając rano, wieczorem jeszcze czuję jego zapach. Odświeża i zapobiega nadmiernemu poceniu. Nie pozostawia białych śladów na ciemnych ubraniach.

OCENA: Odejmuję (tylko) jeden punkt, gdyż używałem roll-onów, które nieco lepiej chroniły przed potem. Poza tym naprawdę super produkt! 9/10


WODA TOALETOWA EXTREME POWER:



ZAPACH: Tak samo jak w dezodorancie. Przyjemny i niedrażniący 'męski' zapach.
coś ode mnie: zapach jest niesamowicie przyjemny:) słodki i delikatny :) uwielbiam się do mojego chłopaka przytulać gdy pachnie tą wodą <3

BUTELKA: Doskonale się używa, bardzo wygodna, niewielka i poręczna. Gumowa zatyczka rządzi. mieści się w każdej kieszeni. Ergonomiczny kształt, nie wyślizguje się nawet jak mokra. Niewielka nalepka w fajnych kolorach.

CZAS UTRZYMYWANIA SIĘ ZAPACHU: Koło 7h tak na oko. Tak czy inaczej długo.

OCENA: Co do wód toaletowych jestem wybredny. Używam tylko tych, które naprawdę mi się spodobają. Ta jest tego przykładem. 10/10