poniedziałek, 30 kwietnia 2012

RECENZJA: MIYO OMG! trio Eyeshadows 02 Appletini & MIYO Lash Extension mascara - czyli soczysty letni makeup :)

Nadeszły upalne dni a wraz z nimi ochota nie tylko na smak soczystych owoców, ale także na ich kolory w makijażach. Przyznam się szczerze, że nigdy nie należałam do fanek "papuzich" makijaży, szczególnie na swoich oczach, ale postanowiłam spróbować i... zgadnijcie? Spodobało mi się! A wszystko zaczęło się od niepozornie wyglądającej paletki MIYO OMG! w odcieniu 02 Appletini. Do jego recenzji postanowiłam wpleść kilka słów również na temat wydłużającej maskary MIYO Lash Extension, ale nie jest to ostatni raz gdy widzicie ją na moim blogu. Po recenzji maskary pogrubiającej zrobię ich porównanie :)

Zacznijmy więc od cieni:

Cena/Dostępność: ok 9zł / MIYO można spotkać np w Drogerii Jasmin i w innych pomniejszych sieciówkach, mam nadzieję, że niedługo będziemy je mogły dostać w Naturach / Rosmmannach.

Opakowanie: Proste, nieprzesadzone. Mnie się podoba, ponieważ od razu widzimy z jakim kolorem mamy do czynienia :) Bonus z tyłu pudełeczka pokazuje nam propozycję wykonania makijażu, są tam też zawarte wszystkie informacje na temat produktu. Jak dla mnie przejrzyście i czytelnie. Jest to plus, ponieważ na większości cieni informacji takich trzeba szukać długo, albo są napisane bardzo drobnym maczkiem. Dla eko-zwolenników : kosmetyk ten nie jest testowany na zwierzętach, co również widnieje z tyłu opakowania ;)

Kolory/Pigmentacja/Aplikacja: 02 Appletini to mix soczystych, wiosennych kolorów. Żółty, jasny zielony oraz ciemny zielony. Razem tworzą naprawdę zgrane trio. Pigmentacja jest naprawdę bardzo dobra, tym bardziej na bazie pod cienie. Aplikacja jest prosta i przyjemna, chociaż radziłabym wklepywać żółty cień aniżeli go wcierać, gdyż wtedy uzyskamy mocniejszy i bardziej wyrazisty kolor na oku. Kolory bardzo dobrze się blendują. Poniżej kilka zdjęć makijażu wykonanego tymi cieniami.






Trwałość: Dopiero pod koniec dnia cienie zaczynają się ścierać. Nie polecam na długie wyjścia w gorące dni, ponieważ na oczach zrobi Wam się jedna wielka fluorescencyjna papa :)

Kilka słów o maskarze: Fajnie, delikatnie wydłuża. Pachnie miodem, a ja mam dziwne zboczenie na punkcie ładnie pachnących maskar :) Ma klasyczną szczoteczkę, ale bardzo wygodną w użyciu. Można nią uzyskać efekt delikatny, a przy dłuższej pracy odrobinę bardziej intensywny. Trzeba się nauczyć z nią pracować by nie odbijała się na powiekach. Osypuje mi się odrobinkę tylko przy aplikacji, nie wysycha na rzęsach, nie robi takiej "skorupy", która później zsypuje nam się na policzki. Fajna maskara na leniwe poranki :)

Moja opinia:
Cienie: na pewno nie ostatnie trio z tej serii w mojej kolekcji.
9/10
Maskara: polubiłyśmy się chyba :)
7/10

piątek, 27 kwietnia 2012

RECENZJA: Pierre Rene, lakier do paznokci Top Flex, no 231 Be Happy

Przyszedł czas na recenzję lakieru, który powalił mnie na kolana. Konsystencją, kolorem, prezentowaniem się na paznokciach... Ale o tym wszystkim zaraz.

Pojemność/Cena: 11ml/ ok. 10-11zł

Kolor: 231 Be Happy, miętowo-błękitny z przebłyskami zielono-morskich drobinek. Co najfajniejsze w tym lakierze: bez światła wydaje się nie mieć drobinek, są głęboko zatopione w lakier i pobłyskują pod światło pięknymi kolorami :) Poniżej zdjęcia w różnym świetle.


Konsystencja: Lakier się świetnie rozprowadza, kryje idealnie po dwóch warstwach i zaskakująco szybko zasycha. Bardzo często zdarza mi się po pomalowaniu paznokci zbyt szybko brać się do jakiejś roboty i robią mi się wtedy różne abstrakcyjne znaczki-wygniotki na powierzchni emalii, w tym wypadku nic takiego się nie stało.

Trwałość: Bez top coatu zaczął mi odpryskiwać pod koniec 3 dnia delikatnie, 4 dnia już mocno. Z top coatem tej samej firmy, o którym będzie niedługo recenzja :) utrzymał mi się około 6 dni!

Zmywanie: Bardzo dobrze się zmywa i mimo braku base coatu nie spowodował przebarwień płytki :)

Moja opinia: Ten lakier to jeden z lepszych, którego kiedykolwiek używałam. Na pewno w mojej kolekcji znajdzie się wiele kolorów z tej serii, według mnie są niesamowite. Zasługuje na miano mojego KWC. Zobaczymy czy przypadnie mi do gustu kolejny kolor, którego recenzja już niebawem  :)
10/10

wtorek, 24 kwietnia 2012

Makijaż z cieniem Essence marble mania 03

Pamiętacie jak kilka postów temu pokazywałam Wam nowe zakupy z Essence? Dziś na szybko pokażę Wam pierwszy test cienia marble mania 03 swirl it baby! :) Kreska została wykonana żelowym linerem z essence i nowym pędzelkiem :)





RECENZJA: Masło do ciała Fennel - ogórek i melon - słodkie nawilżenie :)

Dzisiaj pierwsza z trzech recenzji maseł do ciała firmy Fennel (<- klik). Na pierwszy ogień idzie masło, które uważam za najfajniejsze z tych, które miałam przyjemność testować :) Ogórek i melon. Może najpierw co o tym produkcie mówi producent:


Masło do Ciała Ogórek i Melon to zmysłowo pachnący i bogaty w składniki mineralne balsam do ciała.
Dzięki swoim naturalnym leczniczym właściwościom i neutralnemu PH ogórek łagodzi podrażnienia i zmiękcza skórę, nawilża ją, tonizuje i odświeża.
Połączony z egzotycznym zapachem melona i masłem shea przynosi natychmiastową ulgę suchej i zmęczonej skórze.

Pojemność/Cena: 200ml/29zł

Gdzie kupić? Listę dystrybutorów znajdziecie na stronie: http://www.fennelcos.pl/gdzie-kupic/

Opakowanie: Bardzo podoba mi się etykieta - jest prosta, ładna, nieprzesadzona. Od razu wiemy jaki wariant zapachowy mamy w pudełku. Dobrze się odkręca i zakręca.

Konsystencja: Jak przystało na masło - gęsta i treściwa. Jednak co jest największym plusem tego produktu - bardzo szybko się wchłania, nie pozostawia na skórze tłustego filmu. Nie brudzi ubrań, nie lepi się. Rozprowadzanie go po ciele jest przyjemne i szybkie :) Do tego bardzo podoba mi się zgaszony miętowy kolor, który odpowiada wariantowi zapachowemu - ogórek/melon :)

Zapach: Jest po prostu fenomenalny! Jadłyście kiedyś takie dłuuuugie twarde żelki obsypane cukrem, które można kupić np. w Galerii Krakowskiej? Pachnie dokładnie tak jak żelek melonowy. Aż chciałoby się go zjeść :) Zapach na początku jest bardzo słodki i intensywny, na skórze słabnie do idealnego poziomu - nie dusi, nie przeszkadza, a jednak towarzyszy nam na ciele przez prawie cały dzień. Kiedy rano się posmaruję wieczorem moje ramiona jeszcze pachną tym produktem.

Działanie: Doraźnie świetnie sobie radzi z przesuszonymi miejscami - sucha skóra przestaje straszyć swoim wyglądem, a do tego jest ukojona. Przy dłuższym stosowaniu zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia. Skóra jest miękka i gładka, nawilżona, co czuć i widać. Dodatkowym plusem jest uczucie odświeżenia po aplikacji produktu.

Moja opinia: Masło spełnia w 100% obietnice producenta. Nawilża, koi skórę i przepięknie pachnie. Jedynym minusem jaki tu dostrzegam jest dostępność, ponieważ jest (mam nadzieję, że tylko na razie) dość ograniczona. Jeżeli chodzi o cenę - masła są tańsze niż te z BodyShop, a jestem skłonna uważać, że mają bardzo zbliżone działanie, więc jestem zdecydowanie na tak. Tak więc temu wariantowi daję:
9/10

niedziela, 22 kwietnia 2012

Skala oceniania w moich recenzjach

Witajcie ;) Postanowiłam dzisiaj zaznajomić Was z pewną skalą pod kątem której oceniam kosmetyki recenzowane na moim blogu. Bo przecież dla kogoś 8/10 może znaczyć coś innego niż dla mnie :) Skalę tą umieszczę jeszcze gdzieś w obrębie bloga, by był do niej łatwy dostęp.

10 - Kosmetyk Wszech Czasów, musi być w moich zbiorach
9 - Rewelacyjny kosmetyk, na pewno kupię go ponownie
8 - Świetny kosmetyk, polecam i raczej kupię ponownie
7 - Bardzo dobry kosmetyk, będę kupować jeśli nie znajdę czegoś lepszego :)
6 - Dobry kosmetyk, warty uwagi, możliwe, że kupię ponownie
5 - Kosmetyk przeciętny, raczej będę szukać czegoś innego
4 - Może być, ale nie będę raczej kupować ponownie
3 - Słaby kosmetyk, nie warto sięgać
2 - Bardzo słaby kosmetyk
1 - Beznadziejny bubel
0 - zrobił mi krzywdę

piątek, 20 kwietnia 2012

RECENZJA: CUU Magic


Wariant MAGIC:
nuta głowy: grejpfrut, ogórek, magnolia

nuta serca: jabłko, tuberoza, róża, konwalia, fiołek
nuta bazy: biała ambra, drewno sandałowe


Zapach spośród dostępnych wariantów CUU jak dla mnie najświeższy i najmniej słodki, mimo, że cudowną słodycz w nim czuć :) Aromat ogórka i grejpfruta (ten pierwszy czuć najlepiej :)) jednak ją doskonale przełamuje i dzięki temu CUU Magic to zapach świeży, dziewczęcy, na co dzień - na spacer, randkę, na uczelnię, do szkoły, w biegu do pracy, na aerobik, dla dziewcząt aktywnych i energicznych :)

Na pewno nada się na słoneczne, ciepłe dni - nie jest duszący, więc nie będzie nas przyprawiał w taką pogodę o mdłości czy ból głowy :)

Cena tego zapachu waha się w granicach 8,50 - 9,20zł co jest jednym z wielu plusów. 
Buteleczka jest prosta i wygodna w użyciu, atomizer solidny.
Jedynym zastrzeżeniem jest trwałość zapachu na skórze - utrzymuje się krótko - ale przy tej cenie możemy sobie pozwolić na powtórzenie psiknięcia w ciągu dnia w razie potrzeby :)

Zapach nie odbiega wcale od swoich konkurentów nawet z wyższych półek, dlatego uważam wody CUU za hit - koniecznie poszukajcie dystrybutorów w swojej okolicy (spis znajdziecie na stronie http://cuu.net.pl).
Na lato będą lepsze niż mgiełki do ciała :)

9/10

wtorek, 17 kwietnia 2012

Essence Mania :)

Brak czasu !!! Za duzo pracy i nauki ostatnio dlatego postanowilam sobie oslodzic dzien kilkoma drobiazgami. Dzis wrzucam zdjecie, a od piatku bedzie sporo recenzji :)



poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Zaczynam testy MIYO i Pierre Rene - a co w najbliższym czasie?

Dziś chciałabym Wam pokazać jakie produkty kolorowe będę testować w najbliższym czasie. Myślę, że po niedzieli możecie spodziewać się pierwszych wrażeń :)
W najbliższych dniach będziecie mogli też przeczytać recenzję maseł Fennel, dwóch ostatnich zapachów CUU, kilku produktów z Jadwigi oraz coś większego z mojego zbioru - palety 32 cieni z ELF oraz kilku pomniejszych produktów z moich kosmetycznych szufladek :)
Jeśli chcecie jakichś konkretnych recenzji piszcie w komentarzach, chętnie podejmę się wyzwań :)






czwartek, 12 kwietnia 2012

RECENZJA: Żel pod prysznic Adidas Relax - relaksujący zapach orientu i mój KWC wśród żeli!




Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić najnowszą linię żeli pod prysznic Adidas. Jak widzicie na zdjęciu powyżej mamy ogromny wybór zapachowy, który ma działać na nasze emocje i ciało: vitality - pobudza, fresh - odświeża, happy - rozwesela, relax - relaksuje, protect - chroni, smooth - wygładza.
Ja przedstawię Wam wersję RELAX.

Cena/Pojemność/Dostępność: 11zł / 250 ml / w zasadzie w każdej drogerii (widziałam je i w Rossmannie, i w Naturze, i w marketach)

Opakowanie: Adidas słynie już chyba w moich recenzjach z uwielbienia do wyprofilowanych opakowań. Tym razem mamy jednak coś więcej - butelka ma niezwykle kobiecy kształt, a na każdym z wariantów możemy ujrzeć kobietę w pozycji odpowiadającej nazwie wariantu - tak więc na moim, relaksującym żelu, możemy ujrzeć kobietę medytującą :)

Zapach: jest dobrany odpowiednio do wersji, w wypadku relax zapach jest określony jako flower bouquet - bukiet kwiatów. Według mnie pachnie jak delikatne, orientalne kwiaty. Zapach jest dość zmysłowy, bardzo przyjemny, niecodzienny.

Konsystencja: żelowa, odpowiednio gęsta - niezbyt i nie za mało, z rąk na pewno nam nie spłynie. Baaaardzo przyjemnie rozprowadza się produkt po ciele.

Działanie: Skóra jest oczyszczona bardzo dobrze, do tego gładka i wydaje mi się, że nawilżona. Zapach jest uroczy, dość długo utrzymuje się po kąpieli (2 godziny powoli słabnąc, jak na żel według mnie jest to naprawdę rekord), podczas mycia rzeczywiście odpręża i relaksuje.

Dodatkowe cechy:
+ za niską cenę
+ za dostępność
+ za fajne opakowanie, zapach, relaksujące działanie
+ za dużą gamę wyboru, możliwości dopasowania produktu do swoich potrzeb

Jest to jak na razie KWC obok zwykłych żeli pod prysznic. Produkty Adidas For Woman zostały opracowane z myślą o potrzebach kobiet, szczególnie tych aktywnych, i jak na razie ani razu mnie nie zawiodły.
10/10 - KWC

środa, 11 kwietnia 2012

malinowo-jagodowy makijaż cieniami quiz - zaskakująca pigmentacja :)

Miałam dzisiaj owocowy nastrój, co przejawiło się także w moim makijażu. Grzebiąc w szufladzie z kosmetykami znalazłam zapomniany cień Quiz o numerku 49 i postanowiłam go użyć. Do tego dodałam kreskę metalicznym eyelinerem z Golden Rose, który - za opakowanie - jest klapą roku 2011 :( Mimo, że fajny produkt, to opakowanie rozwaliło się po dniu używania i teraz muszę dopychać pędzelek do środka wykałaczką przy każdym użyciu, co jest okropnie męczące. To samo stało się ze złotym eyelinerem, a przyklejanie kropelką nic nie dało...
A oto co wyszło z mojej zabawy:




wtorek, 10 kwietnia 2012

dwie perełki z MySecret + awaryjny makijaż w biegu

Trwa boom na markę MIYO, pamiętacie jak wybuchła "faza" na MySecret? Nic dziwnego w jednym i w drugim wypadku - kosmetyki są tanie, a naprawdę dobrej jakości. Pewnie wiecie, że obie te marki są odnogami Pierre Renee :) Ja z MySecret ukochałam sobie cienie matowe, dzisiaj chciałam Wam pokazać moje dwie perełki, które serdecznie Wam polecam :)

Cienie są w kolorach - waniliowym (505) oraz czekoladowym (507).

Pigmentacja jest naprawdę świetna, jak na cienie za około 6zł. Można je fajnie stopniować, zrobić nimi efekt delikatny lub intensywny. Na bazie virtual, której aktualnie używam trzymają się bardzo długo, wałkują się po około 9-10 godzinach (jeśli nałożycie ich dużo, w innym wypadku powoli tracą na intensywności, lecz dalej wyglądają estetycznie)

Są absolutnie matowe, nie mają żadnych drobinek, ani perłowego połysku.


Bardzo dobrze się je nakłada i fajnie blenduje. Używam ich bardzo często jako mojego awaryjnego makijażu czyli kilka niedbałych ruchów pędzlem i można wyjść z domu :)
Wśród konkurentów cenowych cienie MySecret są niezastąpione. Nie znajdziecie lepszych matów w tej półce cenowej.  Do wyboru jest spory wachlarz kolorystyczny (jeśli dla kogoś za mały szukajcie szafy MIYO! gdzie znajdziecie najbardziej odjechane, papuzie odcienie :)), cienie perłowe z MS też są bardzo dobrej jakości.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko polecić Wam kupno tych cieni, a w szczególności 507 i 505 - to podstawa mojej kosmetyczki.

Dla mnie są niezastąpione i to moje KWC, dlatego bezsprzecznie daję im
10/10

A poniżej zdjęcia mojego awaryjnego makijażu wykonanego cieniami MS 505 i 507 MATT -> w około 2 minuty :)







sobota, 7 kwietnia 2012

Post setny, a w nim: ŻYCZENIA!

Jest Wielkanoc, czas głębokich refleksji, dzielenia się ciepłem z najbliższymi, więc postanowiłam i Wam złożyć Wielkanocne życzenia.
Od niedawna mój blog dość prężnie się rozwija co można zaobserwować chociażby dzięki szybko rosnącej liczbie obserwatorów. Bardzo Wam dziękuję za to, że chcecie mnie czytać i tak serdecznie przyjęłyście mnie w gronie blogerek. Mój blog będzie jeszcze lepszy i bardziej urozmaicony :)


Niech Zmartwychwstanie Pańskie,
które niesie odrodzenie duchowe,
napełni wszystkich spokojem i wiarą,
da siłę w pokonywaniu trudności
i pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość
Obfitych Łask i Błogosławieństw
od Chrystusa Zmartwychwstałego
oraz pełnych pokoju Świąt Wielkanocnych
z radosnym "Alleluja" życzy GLAM is PINK ;-)



czwartek, 5 kwietnia 2012

Nowe pierścionki na poprawę nastroju + współpraca :)

Dzisiaj znowu krótki i bardziej zdjęciowy-pokazowy post. Okropna deszczowa pogoda sprawiła, że nie chciało mi się rano wyjść z Galerii Handlowej i tak spacerując natknęłam się na promocję biżuterii w Housie. Kupiłam 2 pierścionki (zestaw) za 10zł :)




A poniżej produkty, które zaczynam dla Was testować i których recenzje pojawią się zarówno na blogu jak i w wersji filmowej na moim kanale :)


środa, 4 kwietnia 2012

wtorek, 3 kwietnia 2012

RECENZJA: CUU Woman, mocne uwodzenie

Dzisiaj kolejna recenzja zapachów firmy CUU - naciskając na tag "cuu" na dole posta przejdziecie do recenzji poprzednich produktów. Przyszła pora na wielki (bo 190ml) dezodorant, którego zapach naprawdę polubiłam. Co na jego temat pisze sam producent?

Opis Produktu
Specjalnie dobrana kompozycja, w której przeplatają się nuty kwiatowe i orientalne,połączone z delikatnym, zmysłowym ciepłem piżma i ambry. To uwodzicielski zapach,odzwierciedla wszystkie oblicza kobiecej natury doskonale komponuje się z osobowością kobiety eleganckiej, prowokującej i odważnej. Legendarny łamacz męskich serc.

Nuta głowy: ziele angielskie, śliwka , anyż, drzewo różane
Nuta serca: goździk, tuberoza, cynamon, jaśmin, miód
Nuta bazy: drzewo sandałowe, ambra, piżmo, wanilia, opoponax.

Jak widać w nutach zapachowych znalazło się bardzo wiele słodkich składników. Zapach w istocie jest słodki, uwodzicielski, nieco ciężki. Według mnie wspaniały na wieczór.

Jak go stosuję? Rozpylam na ciało z pewnej odległości lub wchodzę w jego "chmurkę" - to sprawia, że przepięknie nim pachnę przez cały wieczór. 

Komu się spodoba? Powiem szczerze, że poleciłabym ten produkt dziewczynom-kobietom zdecydowanie świadomym swojej kobiecości i seksapilu. Ze względu na jego wyrafinowany zapach na pewno będzie pasował do dziewczyn w wieku 28+ , ale mnie jako 22-latce zapach bardzo przypadł do gustu, ponieważ lubię ciepłe, słodkie, lekko duszące zapachy. Jeżeli również gustujecie w tego typu aromatach nie będziecie zawiedzione :)

Cena tego produktu to 8,70-9,30zł, a więc jest bardzo niska w porównaniu do jego pojemności.

Czy cokolwiek mi w nim przeszkadza? Nie, wszystkie produkty CUU zdecydowanie mi odpowiadają. Jedyną zmianą jaką ośmieliłabym się wprowadzić byłoby urozmaicenie graficzne opakowania. Firma CUU nawiązuje do legendarnej CURRARY, bardzo podoba mi się motyw Currary przewijający się na wszystkich opakowaniach firmy CUU i tego bym nie zmieniała - to według mnie strzał w 10. Chodzi mi o to, że dezodorant ten stojąc na półce przypomina bardziej lakier do włosów niż produkt zapachowy :-)

Daję mu
9/10

Jak do tej pory jestem naprawdę oczarowana produktami CUU. Mimo wciąż przewijającego się minusa o słabej trwałości na skórze - rekompensuje go bardzo niska cena i stabilne opakowania, które można wrzucić do torebki w konieczności "poprawek" - nie mogę wyjść z podziwu. Naprawdę rzadko można spotkać produkty o tak niskiej cenie, a takich pięknych zapachach, większość konkurentów pachnie mdło lub alkoholowo, co w przypadku CUU jest absolutnie wykluczone :)
Listę dystrybutorów (miejsc, w których można w tej chwili dostać CUU) znajdziecie tu: http://www.cuu.net.pl/dystrybutorzy
Ja już się cieszę z tego, że można je dostać w Krakowie, bo moja perfumowa półka bez nich się nie obejdzie! Mam mocną nadzieję, że niedługo dystrybutorów będzie więcej, a przy dobrych wiatrach za jakiś czas będziemy mogły dostać te produkty w sklepach sieciowych. Powiem szczerze, że kupiłabym je nawet wtedy, gdyby kosztowały o tych kilka złotych więcej. WARTO!